Elegancki, wysoki, przystojny, wymagający, służbista – wyrazista postać. Przez 19 lat (1949-1968) był dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego w Wyszkowie. 17 kwietnia 2017 r. minęła 115. rocznica jego urodzin.
Antoni Eugeniusz Kamiński, syn Adama i Pelagii, urodził się 17 kwietnia 1902 r. w Sichowie Dużym, woj. świętokrzyskie. Pochodził z rodziny chłopskiej. Wykształcenie podstawowe zdobywał na Mazowszu, w okolicach Serocka. W 1923 r. ukończył Państwowe Seminarium Nauczycielskie im. Stanisława Konarskiego w Warszawie. Pracował w Złoczewie, woj. łódzkie i Jadwisinie, gm. Serock. W roku 1929 ukończył w Warszawie roczny Państwowy Wyższy Kurs Nauczycielski.
W lutym 1931 r. w Warszawie wziął ślub z Janiną Dworzyńską, nauczycielką Szkoły Powszechnej nr 1 w Wyszkowie. Sam również zatrudnił się w tej szkole (żona przeniosła się do SP nr 2), uczył geografii. Przez rok był kierownikiem Jedynki (po nim stanowisko to objął Maksymilian Lisowski; od 1936 r. na prawie 30 lat). Wraz z żoną pobudował piękny drewniany dom przy ul. Zapole (obecnie Serocka).
Por. Antoni Kamiński brał udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do niewoli, okupację spędził w oflagu. Prowadził tam pracę oświatową.
Po wyzwoleniu wrócił do pracy nauczycielskiej. W 1945 r. podczas wakacji był jednym z prowadzących wykłady z biologii oraz metodyki geografii i przyrody na kursie (zorganizowanym przez Inspektorat Szkolny w Pułtusk) dla 96 nauczycieli niewykwalifikowanych. W 1946 r. współtworzył Państwowe Liceum Pedagogiczne w Pułtusku i pracował w nim.
Gdy wrócił do Wyszkowa, rozpoczął pracę w Państwowym Koedukacyjnym Gimnazjum i Liceum, początkowo jako nauczyciel biologii, z czasem został wicedyrektorem. Wstąpił do partii. W 1949 r., po odejściu dyr. Jana Wołoszczuka, został dyrektorem liceum. W czasie jego 19-letniej kadencji szkoła kilkakrotnie zmieniała swoją nazwę; kolejno: Państwowe Liceum Koedukacyjne Ogólnokształcące Typu Przyrodniczego w Wyszkowie n/Bugiem, Państwowe Koedukacyjne Liceum Ogólnokształcące w Wyszkowie n/Bugiem (Państwowa Szkoła Ogólnokształcąca Stopnia Licealnego w Wyszkowie nad Bugiem), Państwowe Liceum Ogólnokształcące w Wyszkowie n. Bugiem (pow. wyszkowski), Państwowe Liceum Ogólnokształcące nr 60 w Wyszkowie (pow. wyszkowski).
Na początku lat 50. dyr. Kamiński starał się o budowę (odbudowę) budynku szkoły z internatem w miejscu spalonego w czasie wojny gimnazjum. Inwestycja została zatwierdzona przez ministerstwo oświaty, ale wstrzymano ją w roku 1956, kiedy Wyszków został miastem powiatowym i pojawiły się inne, podobno ważniejsze, problemy. Niszczejące coraz bardziej ruiny gimnazjum rozebrano, z cegły rozbiórkowej zbudowano wychodek przy szkole (wcześniej był drewniany).
Pracę Antoniego Kamińskiego doceniali zwierzchnicy. Odznaczony został m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Złotą Odznaką ZNP.
Udało mu się pozyskać do liceum młodą kadrę pedagogiczną. Nauczycielem, który rozpoczął pracę w 1956 r., był Adam Grudzień. Tak ten czas wspomina: „W drugiej połowie sierpnia przyjechałem tu ponownie z urzędowym nakazem zobowiązującym mnie do minimum trzyletniego okresu zatrudnienia mnie w tutejszym Liceum Ogólnokształcącym. Próbowałem przedstawić się mojemu zwierzchnikowi. Dotarłem do domku państwa Kamińskich położonego wśród srebrnych świerków przy szosie serockiej. Przyszłego szefa wprawdzie nie znałem, lecz miałem poznać panią dyrektorową, która przyjęła mnie ciepło i życzliwie”.
Warunki lokalowe szkoły były trudne: „Liceum Ogólnokształcące w Wyszkowie w 1956 r. było niewielką jednostką organizacyjną. Liczyło zaledwie dwa ciągi klas (od ósmej do jedenastej), w sumie 8 oddziałów. Zajmowało, mimo ciasnoty, tylko drugie piętro budynku”.
Dyrektora wspomina tak: „Młodzież, przychodzącą na zajęcia przed godz. 8, witał zwykle i skrupulatnie lustrował (obecny w szkole już od pół godziny) dyr. Kamiński. Żadnych niedostatków uczniowskiego stroju oraz niepunktualności (także nauczycielskiej) nie tolerował”.
Wspominają dyrektora
Uczniowie pamiętają, że Antoni Kamiński miał specyficzny sposób mówienia, zamiast s i c mówił sz i cz. Stosowane wówczas metody wychowawcze trudno byłoby dziś zaakceptować. Na pewno dyrektor był apodyktyczny i uczniowie mieli różne o nim opinie:
Jerzy Dąbrowski (1948-1952): - Lata nauki w liceum wspominam jako okres bardzo nieciekawy. Wychowawcą naszej klasy, a następnie po roku także dyrektorem, był gorliwy zwolennik systemu komunistycznego Antoni Kamiński. Ja, jako syn oficera sanacyjnego, byłem dla niego czarną owcą i był do mnie zdecydowanie źle nastawiony. Potrzebna była nawet w pewnym okresie interwencja brata mojej mamy, Stefana, który przyjechał specjalnie z Warszawy, aby z dyrektorem po męsku porozmawiać, gdy ten zaczął mnie bardzo prześladować. Liczną grupą młodzieży, na której w tym czasie wyżywał się dyrektor, byli też synowie i córki okolicznych rolników, którzy w tamtym czasie byli tępionymi przez władzę kułakami. Jako nasz wychowawca, pewnego dnia stwierdził: „Od dziś wszyscy jesteście członkami ZMP” i tylko jeden z naszych kolegów, syn furmana, a więc przedstawiciela klasy robotniczej, po zdecydowanej interwencji jego ojca, został z tej decyzji zwolniony.
Zofia Łuczyńska: - Dyrektor Kamiński był bardzo srogi, pilnował porządku. Pamiętam, jak moja koleżanka Magda zrobiła sobie w XI klasie trwałą ondulację, to nie dopuścił jej do matury. Potem jakoś tę maturę zdała. Latem do liceum chodziłyśmy w białych bluzkach z krótkim rękawem, ale na głowie musiał być beret.
Barbara Mioduchowska: - Na przerwach dyrektor Kamiński trzymał nas w ryzach, trzeba więc było spacerować po korytarzu.
Zofia Szymańska: - Spacerowaliśmy po korytarzu w kółeczko, ale starałyśmy się unikać bardzo groźnego dyr. Kamińskiego, który nie tolerował w szkole żadnej biżuterii. Zabrał mi pierścionek, który dostałam od babci, i zwrócił dopiero mojej mamie na wywiadówce.
Adam Grudzień: - Dla postronnego obserwatora panujący tu ład zatrącał klasztorem lub koszarami. Mylne to jednak byłoby wrażenie. Ten porządek dyktowały trudne warunki lokalowe.
Elżbieta Parzuchowska-Bitner: - Tarcza miała być przyszyta trwale przy fartuszku i na palcie, nie przyczepiona na agrafce. W szkole można było nosić tylko grube pończochy w prążki, fartuch, biały kołnierzyk i obowiązkowy beret, bez którego nikt by nie wszedł do szkoły. Dyrektor stał u wejścia od 7.30 i każdemu się przyglądał.
Wanda Smółkowska: Dużym przeżyciem były lekcje geografii z dyr. Kamińskim, który wiele wymagał, ale i wiele nauczył. Zwracał też uwagę na wygląd zewnętrzny i zachowanie. W szkole panował porządek.
Konrad Wróbel: - Dyrektor nie zawsze równo traktował uczniów. Do szkoły chłopcy musieli chodzić w granatowych garniturach. Jeden kolega, gdy przyszedł w garniturze koloru tabaczkowego (zielonkawy), został w danym dniu usunięty ze szkoły.
Amelia Kozon-Bubel: - Wysoki, z jakąś wewnętrzną charyzmą, kulturalny... Na widok dyr. Kamińskiego tarcze przypięte wbrew przepisom szpilkami same odpadały, a nieobcięte włosy chłopców robiły się jeszcze dłuższe. Groźny z pozoru, w gruncie rzeczy był bardzo życzliwy dla młodzieży i zawsze stawał po jej stronie. W XI klasie pan Kamiński uczył mnie propedeutyki filozofii. Uczciwie muszę przyznać, że lepiej sprawdzał się jako dyrektor niż nauczyciel. Nie był też sprawiedliwy, wyraźnie faworyzował niektórych uczniów.
Po 45 latach pracy (wliczając czas okupacji), w 1968 r. Antoni Kamiński odszedł na emeryturę. W 1974 r. zmarła jego żona. Dwa lata później ożenił się ponownie, jego druga żona również miała na imię Janina. Zmarł w Wyszkowie 26 lutego 1981 r., pogrzeb odbył się dwa dni później. Mszę żałobną odprawiało trzech księży (dwóch jego uczniów). Spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu na Nadgórzu, na wprost pomnika 1920 r.
Elżbieta Szczuka + foto
Pisząc artykuł, korzystałam m.in. ze wspomnień uczniów i nauczycieli, zawartych w książkach wydanych na zjazdy absolwentów liceum w 1994, 2004 i 2014 r.