Waldek był osobą spełnioną
25 grudnia 2019 r. nad ranem zmarł w swoim domu na Kaszubach Waldemar Iniarski, absolwent wyszkowskiego liceum z 1972 r. Został pochowany 4 dni później w rodzinnym grobie w Przewodowie Poduchownym k. Pułtuska. To z inicjatywy Waldka od 15 lat jego rocznik licealny spotyka się każdego roku, w różnych miejscach w kraju.
Waldemar Iniarski urodził się w lipcu 1953 r. w Pułtusku – rodzina Iniarskich pochodzi z Gromina, gdzie mieszkała od pokoleń. W 1961 r. rodzina Iniarskich zamieszkała w Wyszkowie. Kazimiera Iniarska rozpoczęła pracę jako nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 2, Wiesław Iniarski w fabryce mebli. Waldek skończył dwójkę, a w 1972 r. wyszkowskie liceum. Aktywnie uprawiał sport pod okiem śp. prof. Janusza Bielskiego: lekką atletykę, narciarstwo biegowe, brał udział w Biegu Piastów.
Skończył Wyższą Szkołę Morską w Szczecinie (inż. nawigator), gdzie poznał swoją żonę Ewę (druga w historii polskiej floty kobieta oficer). Pływał jako oficer marynarki handlowej. W 1980 r. zamieszkał na Kaszubach, w Rekowie koło Bytowa, gdzie pobudował z żoną dom. Na bazie gospodarstwa rolnego stworzyli wspólnie dobrze prosperujący pensjonat agroturystyczny. W latach 1994-98 Waldemar Iniarski był radnym Rady Miejskiej w Bytowie, przewodniczącym komisji programowania i rozwoju.
Już na II Zjeździe Absolwentów LO w Wyszkowie zapraszał koleżanki i kolegów z licealnego rocznika na spotkanie w swoim gospodarstwie agroturystycznym. Zaproszenie ponowił po 10 latach, na III Zjeździe Absolwentów LO. W maju 2005 r. 20-osobowa grupa spędziła w Rekowie niezapomniane dwa dni pełne wspomnień i nowych wrażeń. To był impuls i początek corocznych spotkań, które odbywały się w różnych miejscach Polski (tam, gdzie w pobliżu mieszkają absolwenci), przyjeżdżało coraz więcej osób.
Największą pasją Waldka było myślistwo, był członkiem dwóch kół łowieckich. Był też współzałożycielem Nadwiślańskiego Klubu „Safari”. Związany z Bytowskim Towarzystwem Cyklistów (wieloletni członek zarządu klubu), wielokrotnie organizował pielgrzymki rowerowe do Częstochowy.
Na pogrzeb przyjechała m.in. duża grupa przyjaciół z Wyszkowa. W kościele pożegnali go przyjaciele z Polskiego Związku Łowieckiego. Na cmentarzu głos zabrali Jego syn Łukasz i siostra Jolanta.
- Od dziecka był taki, że jak sobie coś postanowił, to „po trupach” wszystko musiało być spełnione. Nie płaczmy nad nim, choć to jest trudne. Wszystkim nam jest przykro, ale sądzę, że Waldek był osobą spełnioną, wszystkich was kochał, szanował – mówiła do żegnających go w ostatniej ziemskiej drodze siostra. – To jest najważniejsze, że zostawił miłe wspomnienia, mnóstwo przyjaciół. Ale takie jest życie, tak Bóg chciał.
ES